środa, 23 kwietnia 2014

Spełnione marzenia cz.3

Byfyj -śląski mebel

Zdobyłam , po różnych śledztwach....bo jak co niektórym wiadomo mebla tego zaczyna brakować ...ludzie powyrzucali jedni na zawsze drudzy,do szopek garaży...niby nic takiego,,, ale dla niektórych ma on wartość sentymentalną :) i tak też jest ze mną od dawna chciałam mieć go ,choć długo zwlekałam z poszukiwaniami.Gdy już wiedziałam i postanowiłam że stworzę sobie pracownie ,zaczęłam poszukiwać nawet byłam jeden moment zdecydowana że kupię na jakiejś aukcji .....ale jak widziałam ceny + transport to zapał mi odchodził,,,,
Aż pewnego dnia z jednej rozmowy w drugą z jednego tematu w podobny, typu : Izba Pamięci ....itd...dowiedziałam się kto ma część...i tak już jak mój ulubiony za dziecka Szerlok Holmes wyśledziłam z jednej części górnej byfyja na byfyj w całości nie znaczy że łatwo było :)
Oj w czasie rozmowy to wydałam cały swój urok osobisty jaki przechowywałam przez rok........
Ale opłacało się - mam byfyj za przysłowiową kawkę wspólną z owym sąsiadem , bo mebel ten stał sobie dwa gospodarstwa dalej ode mnie czyli prawie za miedzą :) Własnie w garażu zawalony rupieciami typu : stare łożyska, młotki ,smar ,świece do komarka,śruby, gwoździe,i takie tam męskie przydasie .....
  Pół roku postał sobie u mnie w garażu aż przyszła pora na niego,w czasie remontowania byłego pokoju Julii zdecydowałam się że przed wysprzątaniem i malowaniem ścian, odmienię go w domu w ciepłym miejscu, ze starego na "stary"..........


W trakcie zdrapywania kilku starych powierzchni farby olejnej........


   Julia się nade mą czasem litowała i też skrobała,,,

Wnętrze przed malowaniem stan opłakany,,,,,


Zdecydowałam się wymalować wnętrze i góry i dolnej części aby było estetycznie i przede wszystkim w jasnej szafce lepiej widać co w niej jest

W ten sposób przygotowałam mebel do przecierek na brązową farbę nakładałam wosk,


po czym to wszystko zamalowałam "jasną pistacją "- jak większość mebli które odmieniałam


 Tu już efekt końcowy , przecierki,


W całości ,z zaplanowaną siatką ogrodniczą zamiast szybek ,,,,,

A to już byfyj w komplecie z dodatkami ,uchwyty i ozdobna listwa którą kupiłam za grosze ...


co do aranżacji mebla...szczerze, nie miałam weny wcale,,,czasu, odpowiedniego światła,mobilizacji,dokładnie taki teraz jest jeszcze prawie pusty,powoli go zapełniam,staram się to robić rozsądnie żeby za chwil kilka nie szukać konkretnej rzeczy ...  :)


Kilka zbliżeń ...
 Fakt jest jeden .....człek od wszystkiego nie jest ,wiec fotografie są beznadziejne...to wiem,,,,ale czy ja wszystko muszę umieć zdobić doskonale ?????

tak więc,powoli ukazuje się oblicze mojej pracowni,,,,,,jeszcze tylko jeden mebel ,ostatni po metamorfozie zupełnej,,,,,
Byle tylko znów nie zabrali mi internetu..bo o dziwo w naszym super nowoczesnym świecie nie dość że mam internet do bani, to na dokładkę przeszło tydzień nie miałam go wcale...czyli święta i kilka dni wcześniej...od 
co , ponoć problem globalny.............. (bez komentarza ).

x

środa, 16 kwietnia 2014

spełnione marzenia cz.2

Stolik -  Ludwiczek :)

Następny mebelek w mojej pracowni - 

Stolik ten też ma swoją historię..




W czasie zmagań z grypą kiedy to leżałam w łóżku w styczniowy poranek,,,z nudów zajrzałam na stronę Tablica.pl i tam go znalazłam.......
       No oczywiście że musiał być mój !! a cena....? ok, TYLKO 50 zł,! musicie przyznać że atrakcyjna więc się dosłownie napaliłam!
piszę do gościa że go chcę ....
on mi że ok ,podał adres
ja mu że jestem chora że jak wydobrzeję to podjadę po niego 
a on mi na to że ok, tylko mam zadzwonić przed przyjazdem i się upewnić czy jeszcze go będzie miał.............
i się zdenerwowałam i wystraszyłam ze mi go ktoś skrobnie przed nosem.......
zadzwoniłam do kolegi Piotrusia po skamlałam że taka chora jestem  itd.... 
I stolik na drugi dzień u mnie zawitał :) :)


Szlifowałam i tarłam....
A w tle moja pracownia w stanie opłakanym...stolik robiłam miedzy gipsowaniem a kładzeniem gładzi...dla odmiany i odpoczynku :) 


następnie pokryłam brązem i woskiem dla postarzenia .
Tu pokonałam ściany :) wszystkie nierówności schowałam za  tapetą ralwasser.


Pomalowałam farbą akrylową "jasna pistacja " 


I dokonałam przecierek.....


Przecierki w przybliżeniu .......


I na koniec szczególiki i detale dla połączenia wszystkich mebli w komplet
                                                                       różyczki i bluszcze :)



Za parę dni post o byfyju :):)
Pozdrawiam zaglądających i dziękuję za komentarze :)

x

środa, 9 kwietnia 2014

Spełnione marzenia cz. 1

Pracownia z góry :

Marzenia się spełniają - śpiewa Majka Jeżowska w swojej piosence dla dzieci...i jest to prawdą, tylko zawsze trzeba je mieć i do nich uparcie dążyć.
Po spełnionym jednym zawsze mam dwa następne ....i takim to wypróbowanym moim prywatnym sposobem na spełnianie marzeń, mam swoją własną pracownię :)
                      A od góry dlaczego?? a no że zacznę od sufitu tj, od lamp,,, które to zawsze gdzieś mi się plątały po głowie, że bym chciała takie bogate, buduarowe,przepych i bogactwo w kryształy,sople i perły :) ,,,a że drogie strasznie w sklepach, bo przekopałam za nimi chyba cały "świat lamp" w necie,zdecydowałam zrobić sobie je sama ....
   I tak powstały moje własne :)

     a tak to było od początku : 

 żyrandole uratowane przed wyrzuceniem do kontenera na śmieci w czasie remontu  sali u mnie w pracy,coś mnie tknęło,taka  myśl, że wezmę do domu a nóż-widelec się gdzieś przyda,,wtedy jeszcze nie pomyślałam o żadnej przeróbce ich, po prostu wzięłam.
  A jak zaczęłam myśleć intensywnie o pracowni były też i myśli o oświetleniu i tu odkopałam ze szpargałów owe żyrandole..........
Kilka wersji było, na ich przerobienie,, dobrze że nie mogłam się za nie od razu zabrać , bo moje pomysły na przerobienie ich były tak przeróżne ,że jak teraz pomyślę to mi aż lepiej że miałam czas na analizę moich szalonych pomysłów,,,na szczęście w czasie kiedy ja owijałam je wstążką atłasową i wychodziło mi to z marnym skutkiem przyszła mi z pomocą mama która stwierdziła ...zamaluj,,,
   Okazało się że plastykowych żyrandoli nie da się tak po prostu zamalować farbą perłową którą 
przygotowałyśmy. Okleiłam więc każdy element firaną uciętą na wymiar każdego koła, i potem farba pięknie pokryła powierzchnię.

 Kiedy już się uporałam z oklejeniem i malowaniem na drugi wieczór ( no może prawie noc) przykleiłam tasiemkę ,specjalnie wybrałam własnie taką cel konkretny i zamierzony,

Zajęło mi czasu nawlekanie koralików i połączenie ich z całością ...ale z efektu jestem zadowolona

to fotka wieczorem ....


  
W czasie remontu zdecydowałam się na dodatkowe oświetlenie, i teraz z sufitu zwisają mi trzy lampy dwie już gotowe a środkowa niestety nadal w planach,,,,może podpowiecie mi co tam uwiesić aby nie zabrało mi za wiele światła, praktycznie po wieczorach i nocach tam pracować będę.