Serca z lawendą :
Relacja ze spotkania na Źródle musi poczekać z powodu słabego zasięgu neta niestety...
Dalej retro.....
Jakieś dwa lata temu może ciut więcej pierwszy raz ,uszyłam lniane serduszka ,które wypełniłam świeżą suszoną lawendą....
teraz powtórzyłam tę zabawę w szycie serduszek i ozdabianie ich w naturalnych barwach i surowych tkaninach .Szyję je wyłącznie z lnu płótna i surówki,maja wyjątkowy charakter ,już nie wspomnę jaki aromat :).....po kilku godzinach przebywania w ich towarzystwie miałam dość zapachu lawendy ,schowałam je do woreczka jedna zawieszka zdecydowanie wystarczy na pokój czy szafę :)
To jedyne zdjęcie jakie posiadam serduszka już mają nowy dom :).och jak mi miło :)
Pozdrawiam Panią która kupiła je na moim stoisku w Pawełkach ...... :)
Zawieszki świetnie wyszły !!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Świetne to połączenie lnu z bawełnianą koronką i naturalną dratwą. Uwielbiam takie klimaty. A lawenda, wiadomo pachnie pięknie, lecz co za dużo to niezdrowo :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Proszę się częstować karteczką.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Dzięki za przyzwolenie :)
UsuńAż czuję ten zapach u siebie.
OdpowiedzUsuńMam takie serduszka, pamiętasz? Ciągle jeszcze pachną jak je pomiętoszę :-)
Pamiętam to własnie o nich wspominałam w poście :)
UsuńTak, serduszka te pięknie się prezentują na moim oknie i ciągle pachną :) Również pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńOjejku!!!! Jak mi miło:) witam Panią i pozdrawiam.Fajnie że się Pani odezwała !!
UsuńCały czas śledze Pani twórczość na blogu. Byłam mile zaskoczona pozdrowieniami :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń