wtorek, 24 lipca 2012

Szkatułki

Odsłona pudełka nr,3

Aranżacja i zdiecie moja córka Wiktoria,,,wykonanie i pomysł oczywiście mój ,Nie wiem od jak dawna spódnica leżała w szafie ale przez materiał z jakiego była uszyta nie mogłam się skusić żeby ją wyrzucić i tak powstało trzecie już pudełko,w środku wyklejone jest kremowa flanelą co daje uczucie ciepła i miękkości a różyczki wykonałam z różowej atłasowej wstążki i śliwkowo-różowej tafty której resztki przypadkowo natrafiłam w resztkach do wyrzucenie pewnej pani krawcowej,tak mi się odcień spodobał że nie mogłam się oprzeć zabrania sobie skrawka którego zaraz przerobiłam.Dokleiłam parę różowych koralików i oto efekt ;) 

niedziela, 22 lipca 2012

Wspomnienia

Na włościach swoich własnych

Czasem tak się zdarza że niektórym się w życiu układa bardziej innym mniej,...jak to wygląda u mnie?
Tak naprawdę mało o sobie tu piszę tak prywatnie,osobiście....
....dziś niedziela ,pogoda znośna nie narzekam bywało tego lata gorzej i lepiej ,ale jakaś pusta od południa...córki się po rozjeżdzały w domu zostałam sama,rzadko takie niedziele u mnie bywają. Nawet dziś nie miałam wyjazdu na występ -ale o tym innym razem;)
Są dni kiedy nie mam weny dosłownie do niczego i wtedy siadam na rower i jadę do lasu........
Zachwyciłam się widokiem :)i szczerze pisząc nie poznałam miejsca które dla mnie powinno być bardziej bliskie i znane.Te brzozy to efekt pracy mojej córek i męża pamiętam jak w pewną deszczowa sobotę pojechaliśmy tam do lasu z postanowieniem  zalesienia łąki obok.Małe brzozy raczej gałązki z korzonkami sadziliśmy parę godzin.......
Dziś licząc lata,wiem że to 8 lat temu....pięknie urosły i patrząc na nie, mam sentymentów kilka:)Stasiek zostawił po sobie coś co długo zostanie i będzie jego wspomnieniem a jego słowa dzwięczą mi w pamięci jak powiedział : Będzie dla potomnych ;) -Zawsze myślał o innych........
  A to już w głębi lasu... Zaczęłam spacer po ścieżkach gdzie bywaliśmy razem,wszystko było by wspaniałe i nawet przyjemnie mi się spacerowało ale przebrzydłe pawanty ,nie zostawiły mnie na krok bzykały mi nad uchem co było nie do zniesienia  wwwwwwrrrrr ale byłam zła.
 A ten jegomość myślał że się ukryje przede mną na ściółce ;) nic z tego dojrzałam go a Wy? :):)
 Przy okazji najadłam się i jeżyn i malin ....no i resztki jagód też zaliczyłam czyli kolacja w leśnym gąszczu,
Na spacerach w lesie często napotykamy się na różne przeszkody ale ja co najmniej byłam zdziwiona no bo znam każdą ścieżkę no i nie przesadzając każdy dąb który rośnie w moim lesie więc co u licha???  
no i już mam jednego mniej zatarasował mi swoja rozłożystością całą ścieżkę więc bez rozumu wlazłam na konar i przespacerowałam się przez całą jego długość w połowie przechadzki stwierdziłam ze jak spadnę i złamię nogę to kto mnie tu znajdzie?????
na szczęście są telefony które już niestety nosimy wszędzie jak majtki :):) no raczej mam rację no nie??
A koniec mojej wspinaczki po dębie zakończył się małym zaskoczeniem ,- kurde,trochę wysoko ,czy ktoś mnie stąd ściągnie?????       niestety nie :) zeskoczyłam  pomyślnie.Nie napiszę co sobie o sobie pomyślałam,przecież to była głupota .no ale jak wiadomo ludzka głupota granic nie ma przekonałam się już sama na sobie ;)
O tym też muszę wspomnieć  co przechodzę obok tego miejsca to we mnie się gotuje ..ale jestem bezradna na to co inni bezmyślni ludzie robią..czy oni nie maja kontenera na swoje śmieci?

Jak wiadomo od zawsze w śmieciach czasem znajduje się różne ciekawe rzeczy ja dojrzałam fajną butelkę.oczywiście nie tylko ja dojrzałam ale i zabrałam ze sobą z postanowieniem zdecupagowania ją ;)
To już droga powrotna do domu,pewnie bym jeszcze spacerowała ale owady były przeokropne i kwiaty mi zaczęły więdnąć zebrane na łące,więc czas powrotu nadszedł.
Piękne mam widoki uwielbiam gapić się na łąki i pola a przy tym te obłoki .........jak dla mnie, w bardzo uroczym miejscu mieszkam i zapraszam do podziwiania ze mną;)
Na dziś koniec.......czy ja czasem za bardzo nie chwaliłam się  lasem? :)  malinami ;) I całą resztą?..A co tam!!! nie każdy może pochwalić się Swoim lasem :)

poniedziałek, 2 lipca 2012

Żródło- dzień drugi

Warsztaty cd :

Robimy ptaka znów.............. tym razem czas na bociana :
Pan Darek wyjątkowo cierpliwie wyjaśnia każdą czynność jak na nauczyciela przystało...żar lał się z nieba,spiekota nieziemska w cieniu 36stopni a my twardo dążymy do celu.pod namiotem gorzej niż w samym słońcu ale jak się chce mieć bociana to trzeba cierpieć ;)
  Humory dopisywały ja bardziej skupiona na pracy bo spóżniłam się więc nadrabiam zaległości,miałam misję do spełnienia odbierałam gości zaproszonych na Żródło z pociągu i tym sposobem poznałam Pana Musa Czachorowskiego,redaktora Kwartalnika :;Przegląd Tatarski:: 
Widać w tle zajęcia z gliną i Pana Przemka który atakował z każdej strony swoim aparatem czego dowodem są ciekawe zdięcia które polecam zobaczyć :  tu
Bociek ze mną pojechał do domu i w towarzystwie sów został chwilowo porzucony .....

A ja zjadłam co nie co,i razem z Panem K.który do mnie przyjechał i  pojechaliśmy razem  z powrotem  na miejsce gdzie o 17tej zaczynały się koncerty ...........oj działo się!!!o tym też Tu 

Żródło -Dobrodzień 2012

Dzień pierwszy:

Warsztaty :Szkoła Ginących zawodów.

Tym razem zamiast co piątkowych zajęć w Dobrodzieniu na sali w DOKiS poszłyśmy razem na warsztaty rzeżby w drewnie oraz garncarstwa.
Na początku: uroczy Pan Darek wyjaśnił co zamierza nas nauczyć,wyjaśnił jak wykonać figurki z drewna z kory i gałązek.Dostałysmy podstawę do stworzenia sowy:
 To sowy wykonane przez naszego nauczyciela,a to my w trakcie już intensywnych prac nad stworzeniem  naszych własnych sów,bo jak każdy wie : sowa mądra głowa i każdy powinien ja mieć;);)
Dobre rady nie są złe:);)przygotowuję oczka mojej sowie.
Agnieszka.......no cóż pasuje jej temat,też chce mieć odrobinę mądrości w domu:)

No i zmiana doświadczeń z drewna na koło garncarskie mama w akcji

























no i prawie już gotowy świecznik....
A to efekt końcowy:
moje dzieła pierwsze jakie wykonałam w swoim życiu;)

    
..