wtorek, 29 stycznia 2013

Mitenki..........

Zima w toku ręce marzną,

więc produkcja mitenek dla całej rodziny trwa :)


             Jeśli ktoś z Was czuje potrzebę mieć takie lub innego koloru piszcie na pocztę,z przyjemnością takie udziergam........Pozdrawiam wieczorowo B.

niedziela, 27 stycznia 2013

Chwale się :) :)

Moją córką..............

Jak że było moje zaskoczenie jak parę dni temu odebrałam Wiktorii pocztę i  za jej pozwoleniem otwarłam ową kopertę ze Starostwa Powiatowego.......i przeczytałam że jest zaproszona na uroczyste  rozdanie nagród .......... :)
a To zaczerpnięte z netu:

Na zorganizowany przez Starostwo konkurs złożono prawie 200 prac. Jury, w skład którego weszli lublinieccy fotografowie: Wojciech Poznański - przewodniczący jury i Daniel Dmitriew wyłonili najlepszych z najlepszych. Nagrodę Starosty Lublinieckiego - wycieczkę do Paryża - zdobyła Agnieszka Czarnocka. W kategorii "Wieś to nie tylko złote łany zbóż - architektura wiejska Ziemi Lublinieckiej" wśród dzieci wyróżnienie zdobyła Joanna Izdebska, wśród dorosłych I miejsce zdobyła Ewa Ledwoń, a wyróżnienie Wiktoria Lukoszek. W kategorii" Mój świat w fotografii zaklęty" wśród dzieci pierwsze miejsce zajęła Julia Gorol, a wyróżnienie przyznano Jakubowi Bednarkowi. Wśród dorosłych pierwsze miejsce zdobyła Maria Widera, a wyróżniony został Leon Tabor.

Zwycięzcy odbiorą z rąk Starosty cenne nagrody, zyskają również coś o wiele cenniejszego - uznanie profesjonalistów. Mamy nadzieję, że zachęci ich to do dalszego szlifowania swoich umiejętności i uwieczniania świata w taki sposób, żeby wykonane przez nich fotografie były inspiracją do przemyśleń i do spostrzegania ukrytego piękna otaczającej nas rzeczywistości.

Następny konkurs za rok, serdecznie zapraszamy!


Zdjęcia zwycięzców :
Wyróżnienie Joanna Izdebska - Wieś to nie tylko złote łany zbóż - architektura wiejska Ziemi Lublinieckiej (dzieci)Wyróżnienie Wiktoria Lukoszek - Wieś to nie tylko złote łany zbóż - architektura wiejska Ziemi Lublinieckiej (dorośli)1 miejsce Ewa Ledwoń - Wieś to nie tylko złote łany zbóż - architektura wiejska Ziemi Lublinieckiej (dorośli)Wyróżnienie Leon Tabor - Mój świat w fotografii zaklęty (dorośli)1 miejsce Maria Widera - Mój świat w fotografii zaklęty (dorośli)Wyróżnienie Jakub Bednarek - Mój świat w fotografii zaklęty (dzieci)1 miejsce Julia Gorol - Mój świat w fotografii zaklęty (dzieci)Zdjęcie roku Agnieszka Czarnocka


 To drugie zdjęcie to jej........ :):)
         jestem z niej dumna........ ,dodam że kilka zdjęć na blogu też jest jej autorstwa..... 

piątek, 25 stycznia 2013

Za małą cenę a dużo przyjemności,

To tylko w lumpeksie.........

Tydzień temu w poszukiwaniu sukienki dla córki weszłam sobie w Dobrodzieniu do sklepu z używaną odzieżą........sukienki były ,owszem ale nie ja decyduję o tym co ona ubierze, chciałam zobaczyć ,czy warto jej zaproponować odwiedzenie owego sklepu,,,,,
A że ja prawie chorobliwie kocham tekstylia z motywami kwiatowymi to przyciągnęło moją uwagę to;
  No i tę zdobycz przywiozłam do domu :)
O różanym kawałku później :)
Dziś o materiale kremowym ,....to zasłona baaaaaaaardzo duża z lambrekinem bardzo długim z pięknie podszytą bawełniana kremową podszewką z wszytą tak że taśmą marszczącą czyli fullll wypas :)
 W domu kilka przeróbek ,lambrekin skrócony, wciągnęłam nowe sznurki do taśmy bo stare porozrywały sie zaraz po wypraniu,a zasłonę przecięłam na pół w pionie i zrobiłam dwie :)
                                      I tak oto wygląda teraz u mnie w jadalni :
Zasłony upięłam sznurem z zielonych koralików ....
















A odcięty lambrekin wylądował na stole i zmienił swoja rolę..............
                             dla ciekawskich : koszt jaki poniosłam bez moich przeróbek oczywiście bo to była przyjemność, wyniósł aż 17 zł naszych polskich..... :)Wiec warto tam wchodzić mimo różnych uprzedzeń ...
       
Tak poza tematem na parapecie rybki moje zimujące i czekające na wiosnę ,pewnie chciały by już wrócić do swojego oczka wodnego przy domu    :)........och ta zimaaaaaa :(


sobota, 19 stycznia 2013

Ustroń kontra kolej............

Wyjazd  na  szkolenie............


zachciało mi się edukacji,i tak szczerze powiedziawszy nauczyłam się !!!!! Jezdzić koleją naszą polską!!!!
                                         A było to tak :
Po zdecydowaniu że jadę na szkolenie kiedy to wzięłam ostatnie moje dwa dni urlopu,postanowiłam pojechać wcześniej aby nacieszyć się ""zimą w górach""po dokładnym zbadaniu przejazdów i połączeń razem z moim bratem zdecydowałam że nie mam zbytniego wyboru i pojadę wieczornymi połączeniami. ..............całe szczęście, że na to samo szkolenie zdecydowała się moja kuzynka Basia i razem ruszyłyśmy - teraz by się chciało rzec -w nieznane.........
Wracając do połączeń jedno z najszybszych, w godzinie po 16 tej, miał być bus podstawiony zamiast pociągu do Częstochowy - bus nie podjechał........
na szczęście (teraz już nie wiem) dzieci Basi nie odjechały z dworca i pognaliśmy samochodem na pociąg który miał odjechać z Częstochowy do Katowic za 48 minut..........dzięki temu że Szymon jechał trochę szybciej, wpadłyśmy zdyszane do pociągu, już szczegółów nie opowiadam ,,,jak to było jak biegłyśmy....
Pociąg całkiem na czasie........ mówił nam na jaką stacje wjezdzamy ....łoł jaki luksus aż nie do wiary........
Do Katowic wjechałyśmy z opóźnieniem i pociągu do Ustronia już nie było........ale za to stał na peronie pociag z powrotem do Lublińca,wiec........pojechałyśmy nim  ;


......złe i oburzone siedziałyśmy w istnym złomie z nadzieją ze się nie rozsypie i dowiezie nas na miejsce....

Ponowiłyśmy próbę po paru godzinach czyli 3,30 w nocy z Lublińca do Katowic i tam z przesiadka do Ustronia.....
Jazda tam była na tyle przyjemna że skakałam sobie z siedzenia na siedzenie obok, bo ogrzewanie tak mnie piekło w tyłek ze dłużej jak 10 minut nie potrafiłam wysiedzieć dobrze że same siedziałyśmy w przedziale wiec nie było osób które mogły by się zastanawiać co ja takiego robię.....miało to pozytywy,,,nie mogłam spać .... więc pilnowałam godziny i stacji ,.jak już dochodziła 8,43 rano zaczęłyśmy intensywnie dopatrywać się każdej stacji i pilnować Ustronia po przejechaniu Ustronia doglądalismy Ustroń Polana ........
gotowe do wysiadki stanęliśmy przed wyjściowymi drzwiami,,,i czekamy,pociąg staną a my stoimy,
Ja - czemu się te drzwi nie otwierają?
Basia - pewno trzeba czekać..........
Ja - ale gość ze snowboardem już wyszedł.........
Basia -ciekawe dlaczego nam nie otwierają.............
Dwie hrabianki stoją nadal i czekają.....
zaczęłam szarpać drzwiami..............
pociag rusza............
no i pojechałyśmy sobie dalej....dwie takie zdziwione stoją ....(ciekawe jakie miałyśmy miny)
ha ha ha  panie dwie....wybrały się w podróż ,po 20 latach nie mając pojęcia o (nowoczesnych) pociągach..
Szybka decyzja, wysiadamy na następnej stacji ,znalazłyśmy w panice przycisk na ścianie którym otwiera się owe drzwi które się nam same nie chciały otworzyć....
Pociag sie zatrzymuje naciskam owy przycisk ....o i drzwi sie otwarły zadowolone wychodzimy z pociagu,ja już prawie wyskakuje bo ruszył gdy jedną nogą jeszcze byłam w pociągu...........i co widzimy???istne pustkowie...........tylko śnieg szosa w oddali i góry.....
Basia - co myśmy zrobiły??????jak się teraz stad wydostaniemy???.
Ja - znajdziemy taksówkę..........-sama siebie pocieszyłam.......
Basia - tu??????????
i poszła w stronę budki gdzie siedziała babka która zamyka szlabany przy szosie.
po krótkiej rozmowie już wiedziałyśmy że pociąg wróci za jakieś 20 min .mamy czekać to nas zabierze z powrotem
i tak było.....
Ja - biletu nie kupujemy..........
Basia - kupujemy, nie zapłacimy kary....... zdecydowała z dumą
pociąg nadjechał ten sam,weszłyśmy przywitał nas konduktor z wielkim bananem na ustach
- a co to się stało że panie już  wracają????
Basia - poprosimy bilet do Ustronia - powiedziała
ależ drogie panie....dopiero wysiadłyście!!macie bilety nadal aktualne możecie na nich jechać ...ha ha śmieje się pan Konduktor chyba raczej nie do nas............(ciekawe jakie miałyśmy miny) .- co się stało?????........
milczymy............ ciekawe kto by się chciał głośno przyznać ze nie miałyśmy pojęcia jak się wydostać z pociągu................
Koniec....... możecie się teraz śmiać................
sama się śmieje do łez jak opowiadam to, paru szczegółów nie napisałam, już sobie darowałam,  bo już w Katowicach za pierwszym razem miałyśmy podobny problem bo nie umiałyśmy wejść do pociagu,dobrze że facet na peronie uratował nas przed odjazdem pociągu bez nas...............
o tym jak i z jakimi problemami dotarłyśmy do hotelu  już sobie daruję :) :)........
o tym jak było na szkoleniu też ,w skrócie :szkolenie pod tytułem :metody aktywizacji i budowanie kapitału społecznego.....
Drugiego dnia urwałam się niegrzecznie ze szkolenia aby nałapać widoków, świeżego powietrza i zrobić klika pamiątkowych zdjęć ;


I jaki morał z mojej opowieści???
...............  :) :)
Pozdrawiam B.

czwartek, 17 stycznia 2013

Natalia Leykina

Wernisaż   indywidualnej   wystawy   malarstwa   i   rzeźby  :

Następna impreza organizowana przez Dom Kultury w Dobrodzieniu,i ja tam byłam ,ciężko z czasem miałam bo prace skończyłam dobrze po 17 nastej  ale zdążyłam.....
Na początku krótki koncert młodzieży,w tle jej obrazy :
Artystka dużo rzeźbi ,w drewnie ,kamieniu i brązie projektuje wnętrza i zajmuje się tkaniną artystyczną,mnie natomiast spodobało się jej malarstwo na jedwabiu,batik te ładniejsze (wg mojego gustu) ;



Ten to mój faworyt ; zdjecie nie oddaje tego co widziałam jak stałam na przeciw ,piękny.........oh
A tu artystka tłumaczy że każdy batik z tyłu wygląda jak witraż.......


i migawki towarzyskie : z mandarynkami jako przekąski.....

i nasz ulubieniec który sie złości że jemy zamiast pozować do zdjecia :)  ;
i dużo dyskusji ,nie zawsze na temat wystawy...............................


środa, 16 stycznia 2013

Chorzów

Teatr Rozrywki :

- króciutka relacja z wyjazdu na Koncert Noworoczny,

A się działo!!...Mam wspaniała koleżankę zawsze jak tylko jest jaki kol wiek wyjazd w tematyce KULTURA  dzwoni i pyta mnie czy jadę ,przeważnie jest to zorganizowany grupowy wyjazd z jakiegoś zakładu pracy.Kiedyś w wolnej chwili wrócę i opowiem o innych,dziś na tapecie spektakl pod tytułem : CZY MNIE JESZCZE PAMIĘTASZ .
Temat tego koncertu ,to odnalezienie wielkich przebojów -polskich i zagranicznych -które niegdyś biły rekordy popularności ,a dziś są zupełnie zapomniane,co zresztą bardzo martwi.
  Przeboje te zostały pokazane w nowych unowocześnionych aranżacjach  w przepięknej choreografii i z dużą dozą humoru i komedii ,
Marzena z wielką nieświadomością ze jej nie wolno,  łapała ciekawe sceny na aparat : 
Wchodząc do teatru czy innego miejsca gdzie odbywa sie podobna impreza,zawsze wraz z podejsciem do szatni i oddaniem mojej garderoby,oddaję też wszystkie moje troski, problemy i zapominam ze istnieje realne nie zawsze przyjemne życie. 

A po każdym takim wyjezdzie wiem jedno że dla takich chwil warto odmówić sobie innych przyjemnosci i znaleść czas ..........

sobota, 12 stycznia 2013

Poduchy,

Zatęskniłam   za  maszyną...

Szyję od czasu jak na 17 te urodziny dostałam maszynę od Babci Anieli.............
pierwsze maje ubrania,wyszły z pomocą Babci i Burdy...do dziś szanuję i kupuję ten żurnal ,Były to dwie różowe sukienki , jedna z falbankami druga z białym marynarskim kołnierzem ,szyłam je dla córek koleżanki na prezent urodzinowy i mojej chrześnicy na roczek...Po kilku latach wróciły do mnie i nosiły je moje córki :)
 To taki wstęp wraz ze wspomnieniami....dziś już szyję praktycznie wszystko , chodź nie mam potrzeby szycia wszystkiego:) zdecydowanie wolę pogrzebać w lumpeksach i wynaleźć sobie jakiś oryginalny ciuch czy zasłonę ,,,
Kocham motywy kwiatowe,materiał leżał w szafie fajnych kilka lat


........a że jest zima i kilka planów co do szycia miałam zaczęłam od poduch które czekały w kolejce oj, długo.Więc po doborze odpowiedniej lamówki zaczęłam od falban :
Mały akcent :) różyczki , kusi mnie, je wszywać wszędzie, gdzie uważam że mogą być .Lub dają jeszcze uroku.....

Julka robi próby bo to jej poduchy,a z resztek uszyłam  wałek .....
A to wszystko będzie na na łóżku które kilka lat temu dostałam od teściowej  po jej teściach czyli istny zabytek który był w fatalnym, stanie to też zrobiłam na nim renowację ( Krawcowa potrafi) i obszyłam je w całości materiałem :
i oto poduchy do kompletu :

wtorek, 8 stycznia 2013

Biżuteria

Na   każdą   okazję  :

Niecałe dwa lata temu wróciłam do szydełka,dokładnie w tym samym czasie co do drutów,a wszystko za sprawą Basi z http://druterele.blogspot.com/ i pierwsze moje małe stworki to strasznie krzywe i nieładne kwiatki które nauczyła mnie Brygida na zajęciach w Dobrodzieniu,od tego czasu w wolnych chwilach dla odmiany i odświeżenia umysłu robię te owe kwiatuszki które bardzo lubię...
To one w "surowym" stanie :......

Po wszyciu koralika i usztywnieniu w żelatynie  bo krochmal trochę mi kolor w czarnym kordonku zmieniał połączyłam je metalowymi oczkami  ,dodałam łańcuszek i oto moje dzieła z których jestem bardzo dumna.......
kilka nawet sprzedałam :) ...
Białe ze srebrną nitką
Dodam że do utrwalenia sztywności i pewności że nie sprzedaję fuszery kwiatki spryskuję lakierem nitro w spraju ,,,jestem pewna ze nawet po długim noszeniu  nadal będą tak ładne.
 czarne ze srebrną nitka :

Zdjęcia zrobione przez moją córkę..... :)  Wiktorię.......

hhhmmmmmmmmm   ciekawe   czy   się   Wam   podobają.....? ?

Z wieczornymi pozdrowieniami   B.